Wczesnym rankiem Hana przyjechała do pracy. Widząc idącego Przemka oraz
Maurycego siedziała w samochodzie tak długo, aż wsiedli do auta Talmana i
odjechali. Dopiero wtedy wysiadła. Kierując się do drzwi szpitala
spotkała również idącą do pracy Wiktorię.
-Hej Wiki.
-Hej.
-Wiesz gdzie Przemek jechał? Widziałam go jak wsiadał razem z tym nowym chirurgiem do samochodu.
-Odkąd
doktor Talman tutaj pracuje to jedynym rezydentem, który mu asystuje
jest Przemek. Widać, że tak bardzo mu zaimponował, że postanowili się
zakumplować i pojechać razem na strzelnicę.
-To chyba dobrze, że
między chirurgami są dobre stosunki.-stwierdziła Hana-Poza tym ty z
pewnością również będziesz miała jeszcze okazję mu zaasystować.
-Fakt. Asystowałam mu już nawet jeden raz ale chciałabym więcej.
Hana zaśmiała się.
-Słyszałam od Przemka, że masz już nawet samodzielne operacje. Więc po co ci jeszcze asysty?
-Nigdy nie zaszkodzi nauczyć się czegoś jeszcze od starszych kolegów.
Hana
wolała nic więcej nie mówić. Nie chciała aby wyszło na jaw, że zna
Maurycego lub wie o nim coś więcej. W końcu jest ginekologiem, a
ginekolodzy nie wiedzą o chirurgach tyle co chirurdzy o sobie nawzajem.
Były już w szpitalu więc każda udała się na swój oddział.
Przemek i Maurycy zajechali przed strzelnicę. W drodze powrotnej cały czas rozmawiali.
-Codziennie jeździsz na strzelnicę?-zagadał Przemek.
-Nie
ale bardzo często.-odpowiedział mu Maurycy-W domu i tak nie mam nic do
roboty. Nie mam żony ani dzieci. Rodziny praktycznie też.
-Nie sądziłem, że taki chirurg jak ty może żyć samotnie.-Zapała był zaskoczony-Myślałem, że masz kogoś.
-Miałem żonę i syna.-odpowiedział smutno-Zginęli w wypadku samochodowym sześć lat temu.
-Bardzo mi przykro.
-Byłem wtedy w Wielkiej Brytani, a oni w Izraelu. Teraz żałuję, że zgodziłem się na kontrakt i wyjechałem zamiast być z nimi.
Urwali rozmowę, ponieważ w tej chwili musieli się zatrzymać. Do samochodu podszedł policjant.
-Wypadek na drodze. Musi pan jechać inną drogą.-przekazał policjant.
-Karetki już przyjechały?-zainteresował się Przemek.
-Dopiero zadzwoniliśmy do karetkę.
-Jesteśmy lekarzami.-odezwał się Maurycy-Możemy pomóc.
Obaj
chirurdzy wysiedli z samochodu i poszli na miejsce zdarzenia. W wypadku
brały udział trzy samochody. Jedna osoba wyszła z tego niemal bez
szwanku, był to prawdopodobnie sprawca całej tragedii. Dwie osoby byłe w
ciężkim stanie, a jedna zginęła na miejscu. Lekarze natychmiast
przystąpili do udzielania pierwszej pomocy. Kobietę zabrano helikopterem
do szpitala. Mężczyznę przewieziono karetką. Przemek pojechał do
szpitala w karetce więc Maurycy musiał dojechać do pracy samochodem sam.
Niewiele czasu później helikopter już lądował przy szpitalu.
Gawryło wysiadł i razem z sanitariuszem zawieźli pacjentkę na izbę.
Kobieta była w ciężkim stanie, a w dodatku była w ciąży.
-Nie ma
żadnych widocznych złamań ale cały czas jest nieprzytomna.-przekazał
Piotr-Trzeba zrobić wszystkie możliwe badania i działać szybko. Proszę
wezwać ginekologa.
Zaledwie dwie minuty później przyszła doktor
Goldberg. Pacjentka odzyskała przytomność.Nieco później w pokoju
lekarskim Gawryło, Consalida, Ruud i Wójcik przeglądali wyniki badań.
-W wyniki wypadku doszło do krwotoku wewnętrznego.-powiedziała Wiktoria.
-Musimy natychmiast operować.-stwierdził Piotr.
-Tylko, że pacjentka jest w ciąży.-dodał Wójcik.
-Trzeba uratować matkę i dziecko.-powiedziała Wiki.
-Jedno z nich może tego nie przeżyć.-ciągnął Piotr.
-To co w takim razie proponujesz?-zapytała go krytycznie Wiki.
-Jeśli szybko nie podejmiecie decyzji to żadne z nich nie przeżyje.-zarzucił im Ruud, który dotąd tylko analizował tok rozmowy.
-Dziecko nie żyje.-powiedziała Hana wchodząc do pokoju.
-Trzeba było natychmiast coś zdecydować i działać.-Wiki spojrzała znacząco na wszystkich.
-To
by nic nie dało.-mówiła dalej Hana-Dziecko było owinięte pępowiną.
Prawdopodobnie w wyniku wypadku doszło do zerwania pępowiny. Dziecko
udusiło się ale jednocześnie uratowało matce życie.
-Co w takim razie robimy?-zapytała Wiki.
-Bierzemy ją na blok i operujemy.-oznajmił Piotr.
-Najpierw trzeba będzie wyciągnąć dziecko i oczyścić macicę.-powiedział Wójcik.
-Dobrze. W takim razie najpierw wy zrobicie swoje, a potem my swoje.-odrzekł Piotr.
-Dasz radę ją utrzymać?-zapytała Hana Van Graffa.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy.-odpowiedział anestazjolog.
-Wiktoria,
będziesz mi asystować.-powiedział Piotr-Sambor, Zapała i Tretter
operują tego mężczyznę, którego przywieziono. Będziemy potrzebować
jeszcze kogoś do pomocy, ponieważ będzie to trudna operacja.
-Wszyscy chirurdzy operują.-zauważyła Wiki.
-Zadzwonię do Maurycego i zapytam kiedy dojedzie.-powiedział Piotr.
Hana,
Wiki i Ruud poszli do pacjentki, a Piotr zadzwonił do Maurycego.
Natomiast Wójcik poszedł na ginekologię. Na sali pacjentki lekarze
starali się wyjaśnić zaistniałą sytuację.
-I co ze mną zrobicie?-zapytała kobieta.
-Będziemy musieli panią operować.-powiedziała poważnie Wiki.
-Jak to operować?-zdziwiła się kobieta-A dziecko? Słyszałam, że operacja jest bardzo niebezpieczna dla dziecka.
-Jeśli jest to konieczne to kobieta w ciąży musi być operowana. Podaje się wtedy leki nie zagrażające dziecku.-odparła Wiki.
-Poza tym dziecko nie żyje.-dodała Hana wypowiadając powoli ze stoickim spokojem każde słowo.
-Nie, to nie możliwe.-kobieta nie chciała w to uwierzyć.
-Niestety możliwe.-Hana opowiedziała jej jak do tego doszło i o konieczności zabiegu.
Długo
próbowali wyjaśnić dokładnie wszystko pacjentce i ją uspokoić. W końcu
zawiadomili psychiatrę. Po rozmowie z psychiatrą pacjentka zgodziła się
na operację. Zaraz potem zabrano ją na blok. Przez ten czas Maurycy
zdążył zajechać przed szpital. Przekazano mu, że będzie operować więc
natychmiast udał się na blok. Hana widząc go odwróciła wzrok. Jednak po
chwili mimowolnie spojrzała na niego. Piotr przedstawił mu sytuację i
pokazał wyniki badań.Natychmiast przystąpili do operacji. Nie wiedząc
czemu Hana cieszyła się, że to właśnie Maurycy będzie wykonywać tą
trudną operację. Po zabiegu ginekologicznym zaczęto operować. Pojawiły
się drobne komplikacje ale wszystko zakończyło się dobrze. Kobieta
leżała na sali pooperacyjnej i parę godzin po operacji, wieczorem
obudziła się. Teraz pozostała już tylko jedna, najtrudniejsza sprawa.
Powiedzieć kobiecie, że jej mąż nie żyje, zginął na miejscu. Jak na
razie nie pytała o niego ale przecież z czasem zapyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz