czwartek, 1 czerwca 2017

Rozdział 30

Hana zacisnęła pięści, przymknęła oczy i przygryzła wargi. Podszedł do niej. Wiedziała, że stoi tuż za jej plecami.
-Dlaczego mnie unikasz?-ponowił pytanie.
Otworzyła oczy. Zrobiła krok do przodu i odwróciła się do niego. Teraz stali ze sobą twarzą w twarz.
-Dlaczego uważasz, że cię unikam?-odezwała się wreszcie.
-To widać.-odpowiedział spokojnie-Za każdym razem jak mnie widzisz to uciekasz w drugą stronę, a jak już się spotkamy to unikasz rozmowy jak ognia.
-Ja tylko...-zaczęła-Po prostu nie chcę wracać do przeszłości.
-A myślisz, że ja chcę?-zapytał nie odrywając od niej wzroku.
Hana nie odpowiedziała mu tylko cały czas milczała.
-Skoro mamy pracować w tym samym szpitalu to może lepiej nie myślmy o tym co było tylko o tym co jest teraz. Nikt nie musi też wiedzieć, że się znamy, a twoje zachowanie może jedynie wzbudzić czyjeś podejrzenia.
-To nie takie proste, zapomnieć o przeszłości.-oznajmiła niemal bezgłośnie-Nikt oczywiście nie wie, że się znamy.
-Wydaje mi się jakbyś coś przede mną ukrywała.
-Niby czemu miałabym coś przed tobą ukrywać?
-Sam nie wiem. Chyba zdradziło to twoje unikanie mnie i wczorajsza rozmowa w bufecie.
-Po prostu minęło chyba zbyt wiele czasu aby w jednej chwili wyjaśnić wszystko co się wydarzyło.
-Jest coś dotyczącego mnie co się wydarzyło i o czym powinienem wiedzieć?-zapytał podejrzanie.
-Nie.-spuściła wzrok.
-Więc co się dzieje? Nadal masz zamiar mnie unikać?-zapytał nieco poddenerwowany.
-Straciłeś więcej niż mogłeś w ogóle zyskać.-powiedziała patrząc na niego i odeszła zostawiając go samego.
Borys po całej nocy w pracy nareszcie przywlókł się do hotelu, a zastawszy w kuchni Blankę niemal zląkł się na jej widok.
-Coś się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.-zwróciła się do niego widząc malujące się na jego twarzy przerażenie.
-Nie.-odparł nieco zmieszany własnym zaskoczeniem-Tylko myślałem, że w hotelu nikogo nie ma.
-To nie przyszło ci do głowy, ze skoro drzwi nie były przekluczone to zapewne ktoś jest w środku?
-Ty jesteś córką Wiktorii. Prawda?-zapytał nie wiedząc co jej odpowiedzieć.
-To dopiero teraz to do ciebie dotarło?-zrobiła zaskoczoną minę.
-Jestem zmęczony.
-To idź spać, bo teraz w twoim gadaniu nie ma ani krzty logiki.-oznajmiła mu.
-Nie powinnaś być teraz w szkole?-zapytał ospale.
-Są wakacje.
Borys poszedł do swojego pokoju mijając na schodach Woźnicką. Agata weszła do kuchni i podeszła do lodówki.
-Nie ma nic do jedzenia?-zapytała ze wzrokiem wbitym w pustą lodówkę.
-Nie ma.-odpowiedziała Blanka-Było tylko masło i kawałek sera. No i trochę chleba.
-A Wiki i Przemek coś jedli?
-Nie. Powiedzieli, że zjedzą w szpitalnym bufecie. Został jeszcze kawałek chleba. Jak chcesz to możesz go zjeść, bo ja już jestem najadła.-przysunęła talerz w stronę lekarki.
-Dzięki.-usiadła przy stole-Zjem, a potem pójdę do sklepu i kupię coś do jedzenia, ponieważ ktoś tu nie potrafi wywiązać się z obowiązków.
Miała oczywiście na myśli Borysa, który miał kupić coś wczoraj przed pójściem do pracy. Dostał nawet listę.
-Mogę iść z tobą?-zapytała Blanka.
-Jasne.
Razem poszły do sklepu i zrobiły zakupy. Po powrocie Blanka pomogła Agacie przy robieniu obiadu.
W szpitalu Wiki idąc po oddziale zauważyła Przemka i natychmiast do niego podbiegła.
-Co ty tutaj jeszcze robisz?-zapytała-Wydaje mi się, że skończyłeś już dzisiaj dyżur.
-Na izbie był pacjent, któremu trzeba było założyć szwy.
-Z tego co wiem to Nina powinnała być na izbie.
-Była, ale pacjent ubzdurał sobie, że nie chce aby zakładała mu szwy kobieta.
-Dobrze, że tacy pacjenci to rzadkość, bo w przeciwnym razie kobiety będące chirurgami nie miałyby nic do roboty.
-Jak to nie miałyby nic do roboty? Stałyby ciągle przy stole operacyjnym i zabierały pracę facetom.
Wiki się roześmiała. Po chwili pożegnali się ze sobą i Przemek poszedł do hotelu.
Wieczorem Wiki wróciła do hotelu zastając w kuchni Przemka.
-Co ty tu tak sam siedzisz?-zapytała.
-A co mam robić? Czekam na ciebie.
-To się doczekałeś. A co tak cicho jest? Gdzie wszystkich wywiało?
-Blanka ogląda telewizję, a Agata i Borys poszli do pracy.
Razem zjedli kolację. Przemek opowiedział ukochanej o rozmowie z Maurycym i o tym, że jutro pojadą na strzelnicę.
Hana wróciła do domu. Po pracy była na strzelnicy i na cmentarzu. Dlatego jak weszła do mieszkania na dworze zapadł już zmierzch. Zmęczona całym dniem zjadła coś, wykąpała się, przebrała i położyła do łóżka. Myślała o tym co zaszło w ostatnich dniach. Każde spotkanie z Maurycym przypominało jej ostatnią rozmowę i wypadek Tatiany oraz małą córeczkę Tatiany, która ledwo po przyjściu na świat została sierotą. Kiedyś zatanawiała się kim jest jej ojciec, którego praktycznie nawet Tatiana nie znała. Z czasem przestała o tym myśleć ale teraz znowu wszystkie myśli i wydarzenia wróciły. Wiedziała, że powiedzenie Maurycemu o tym co zaszło sześć lat temu w Izraelu nie miałoby raczej żadnego sensu. To była tajemnica. Chciała zatrzeć całą przeszłość ale nie mogła.
W tym czasie Maurycy siedział w swoim mieszkaniu. Rozmyślał nad rozmową z Haną. Nie wiedział czemu ale wydawało mu się, że gdy wspominali o przeszłości to każde z nich mówiło o dwóch różnych sprawach ale w pewnym sensie ze sobą powiązanych. Tylko co to było? Tego nie wiedział.
Hana i Maurycy nie mieli pojęcia jaki skutek mogłoby mieć odkrycie zagadki sprzed lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz