wtorek, 16 maja 2017

Rozdział 25

Polska, Leśna Góra
Nastał ranek. Przemek poprzedniego dnia przysnął i całą noc spał w pokoju siostry. Nawet nie wiedział kiedy Wiki wróciła z dyżuru.
-Wstawaj książę!-zawołała Wiki stojąc w progu pokoju.
Przemek obudził się i usiadł na łóżku zdumiony jej obecnością.
-Nie powinnaś być w pracy?-zapytał.
-Tak, powinnam ale dopiero za 3 godziny.-odpowiedziała zerknąwszy na zegar-Gdzie jest Hana?
-Wyjechała.-odpowiedział posępnie podając jej do ręki list-Przeczytaj.
-To jakiś żart?-zapytała Wiki ale wystarczyło, że spojrzała na niego, wiedziała już, że nie-Chce wyjechać? Dlaczego?
-Wyjechała.-poprawił ją-To chyba przez te ostatnie wydarzenia.
-Dzwoniłeś do niej?
-Dopiero co wstałem.-odpowiedział złośliwie.
-To dzwoń do niej.-powiedziała wychodząc.
Przemek złapał telefon i wybrał numer siostry. Odebrała.
-Już się bałem, że nie odbierzesz.-zaczął.
-Nie chcę abyś mnie nurtował telefonami. Niepotrzebnie dzwonisz.
-O dzwonieniu nic nie pisałaś.
-Przemek. Lepiej będzie jeśli każde z nas ułoży sobie życie na nowo. Ja zapomnę, że mam brata, ty zapomnisz, że masz siostrę i będzie jak dawniej.
-Hana. Dobrze wiesz, że tego nie da się zapomnieć. Jakie dawniej? Proszę cię. Wróć.-prosił.
-Nic z tego. Ja już nie wrócę. Nigdy.-odpowiedziała stanowczo.
-Daj znać jakbyś jednak zmieniła zdanie.-powiedział na koniec i się rozłączył.
Siedział dłuższą chwilę zamyślony. Po ok. pięciu minutach zszedł na dół gdzie siedziały Wiktoria i Agata.
-I jak?-zapytała Wiki.
-Powiedziała, że powinniśmy o sobie zapomnieć i żyć tak jak dawniej. Zasadniczo zaznaczyła, że nie ma zamiaru już nigdy tutaj przyjeżdżać.-odpowiedział Przemek siadając przy stole.
-Może powinieneś do niej pojechać?-wtrąciła Agata.
-To byłoby bez sensu aby tam jechać. Ona i tak nie będzie chciała wracać.-zapewnił Przemek.
-Masz jej adres?
-Tylko do jej rodziców. Ale przecież będąc dorosła nie mieszka cały czas u nich. W dodatku mówiła mi, że jak stwierdziła, że chce zostać w Polsce na stałe to sprzedała dom w którym mieszkała. Teraz pewnie mieszka gdzie indziej.-stwierdził, że nic już nie zrobi.
-To poleć na adres jej rodziców.-powiedziała Wiki nie poddając się.
-Przecież nawet nie wiadomo czy ona do nich pojechała. Mogła się z nimi jeszcze nie widzieć i nie kontaktować.
Obie lekarki już zupełnie nie wiedziały jak wpłynąć na Przemka. Młody chirurg postanowił pozostawić wszystko na łaskę losu, a one nie chciały, przynajmniej jak na razie działać na własną rękę.
Tymczasem do szpitala wszedł młody mężczyzna. Był to wysoki brunet o ciemnych oczach. Miał średniociemną karnację, wyraziste brwi i ciemne rzęsy. Ubrane miał czarny garnitur, białą koszulę, a na nogach czarne eleganckie buty. Podszedł do rejestracji, zapytał o dyrektora Trettera i udał się do wskazanego gabinetu. Zapukał do drzwi i po usłyszeniu słowa 'proszę' wszedł do środka.
-Dzień dobry. Nazywam się Maurycy Roch Talman. Gdzieś około miesiąc temu wysłałem tutaj swoje CV. Dzwonił pan przed tygodniem i prosił o spotkanie.-przedstawił się wyjaśniając przy tym powód przybycia.
-Witam. Proszę usiąść.-powiedział dyrektor przeglądając jeszcze raz dokumenty mężczyzny-Ma pan 38 lat i duże doświadczenie zawodowe. Dlaczego chce pan pracować akurat u nas?
-Hmm. No więc. Byłem już i pracowałem w różnych miejscach. W ostateczności postanowiłem, przynajmniej jak na razie osiąść na stałe w Polsce. Słyszałem trochę o tym szpitalu. Tylko o chirurgi, ale to chyba wystarczy aby zechcieć tu pracować.
-Mieszkał pan za granicą?
-Tak. Tam też się urodziłem ale mam też polskie korzenie. Sądzę, że spędziłem w Polsce dostatecznie dużo czasu aby czuć się Polakiem.
-Przejrzałem pańskie dokumenty. Mamy już dość chirurgów ale niestety brakuje nam bardziej doświadczonych chirurgów. Postanowiłem więc przyjąć pana do zespołu.
-Bardzo się cieszę, że będę mógł tu pracować. Zapewniam pana, że nie pożałuje pan swojej decyzji panie dyrektorze. Kiedy będę mógł zacząć się tu zadomawiać?
-Jeśli nie sprawia to panu problemu to od początku lipca czyli od przyszłego tygodnia.
-Dziękuję.
Maurycy podziękował, wstał i wyszedł. Wyszedł przed szpital. Nie musiał zamawiać taksówki. Miał własny samochód. Wsiadł do niego i odjechał.

Izrael, Tel Awiw
Hana przyleciała do Tel Awiwu już poprzedniego wieczora. Nie chciała aby ktokolwiek z rodziny jak na razie dowiedział się, że przyleciała do Izraela więc zatrzymała się w hotelu.
Po rozmowie z Przemkiem przez telefon wyszła przed hotel. Wyciągnęła z kieszeni swój nowy telefon, wpisała numer i zadzwoniła do swojej najmłodszej siostry.
-Szalon siostra. Gdzie teraz jesteś?-zapytała Hana.
-W domu. Sama.-odpowiedziała Maria nakładając nacisk na ostatnie słowo.
-Posłuchaj. Chciałabym z tobą porozmawiać. Jestem w Izraelu.
-W Izraelu? Jak to?-zapytała zdziwiona.
-Powiem ci jak się spotkamy. Tylko nikomu o tym nie mów.
-Teraz nie mam komu. Gdzie dokładnie jesteś?
-Przed hotelem Hilton.
Hana rozłączyła się. Przypomniała jej się poranna rozmowa z bratem. Spojrzała na ogromny park znajdujący się nieopodal i czekała na siostrę. Nie minęła wiele czasu jak Maria dojechała na miejsce.
-Miriam!-zawołała Hana gdy ją zobaczyła.
-Ahlan Hana.-przywitała ją Maria gdy już do niej podeszła.
Razem poszły na plażę gdzie rozmawiały spacerując brzegiem morza.
-Nie przypuszczałam, że spotkamy się tak szybko. Na dodatek tutaj, w Izraelu.-powiedziała Maria nieco zaskoczona przylotem siostry.
-Przyleciałam już na stałe.-wyjaśniła krótko.
-Ty chyba żartujesz.-Maria gwałtownie przystaneła.
-Tam nie ma dla mnie miejsca. Wszyscy mają ułożone sobie życie u boku innych, a ja jestem sama. Jedyne miejsce w którym mogę się odnaleźć jest tutaj.
-Czekaj. Jednego nie rozumnę. Skoro chcesz zostać w Izraelu na stałe to dlaczego nie chcesz aby ktokolwiek wiedział, że tu jesteś?-czuła, że ta rozmowa wcale się nie klei.
-Mam...urlop do końca czerwca. Jeszcze nie złożyłam rezygnacji z pracy.
-Więc jeszcze nie podjełaś ostatecznej decyzji?-zapytała Maria z nadzieją.
Hana tylko się uśmiechnęła. Maria obiecała Hanie, że nikomu nie powie o jej pobycie w Tel Awiwie. Niedługo po tym nastolatka wróciła do domu.

Polska, Leśna Góra

Nadszedł weekend. Przemek siedział właśnie w hotelu u siebie w pokoju na kanapie gdy usłyszał pukanie do drzwi. Poszedł otworzyć. Był niezwykle zaskoczony na widok osoby, która stała w progu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz