środa, 17 maja 2017

Rozdział 27

Stanęła na przeciw niego jak wryta. Oboje byli zaskoczeni spotkaniem. Hana już nie była w stroju lekarskim więc nie domyślił się, że tu pracuje.
-Strasznie długo się nie widzieliśmy. Nie przypuszczałem, że tu cię spotkam.-powiedział uśmiechając się.
-Przepraszam ale muszę już iść.-odpowiedziała skwaszona i szybko odeszła.
Kiedy Maurycy się odwrócił Hana zdążyła już wyjść ze szpitala. Prędko wsiadła do samochodu i odjechała. Maurycy był zaskoczony spotkaniem z nią. Zastanawiał się co Hana robi w Polsce, tutaj. Nie wiedział dlaczego tak szybko wyszła ze szpitala i wymigała się od rozmowy. Hana dojechała do domu, zjadła coś i usiadła w salonie.
-Co on tu robi? Po co przyjechał? Dlaczego postanowił tu pracować? Akurat w Leśnej Górze?-pytała siebie w myślach.
Hana chciała znać odpowiedzi na te pytania ale nie miała najmniejszej ochoty na rozmowy z nim. Tak długo się nie widzieli. Kiedyś byli przyjaciółmi. Wydawało się, że tak długi czas braku kontaktu ze sobą sprawił, że stali się dla siebie prawie obcy. Prawie nie znała jego żony ale Hana wiedziała coś o czym on nie miał pojęcia. Jego żona krótko po jego wyjeździe do Angli wyjechała z Polski do Izraela.

***********************************************************************************

Izrael, Tel Awiw, listopad 2006r.
Hana siedziała w swoim gabinecie. Do gabinetu zapukała ciężarna kobieta. Ostatnia pacjentka wyszła przed chwilą ale Hana pozwoliła jej wejść. Mimo, iż bardzo rzadko ją widywała wcześniej to rozpoznała w kobiecie żonę Talmana.
-Cześć. Mogę wejść?-zapytała kobieta.
-Tak. Siadaj.-odparła Hana wskazując miejsce naprzeciw siebie.
-Nie wiem czy mnie pamiętasz. Nazywam się Tatiana Talman i jestem żoną Maurycego.-powiedziała siadając.
-Pamiętam cię.-powiedziała oschle-Co cię do mnie sprowadza?
-Jestem w ciąży.
-To widać.-skwitowała Goldberg.
-Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży to natychmiast przylecialam z Polski do Izraela.
-Dlaczego? Czemu nie chciałaś urodzić w Polsce? Przeciież tam mieszkacie.
-Niezupełnie mieszkamy razem.
-Nierozumiem.-dla Hany ta rozmowa stawała się coraz dziwniejsza.
-Maurycy wyjechał do Angli jakieś 10 miesięcy temu. Ja nie chciałam mieszkać w Polsce. Piszemy ze sobą ale nie powiedziałam mu o tym, że jestem w ciąży.-do jej oczy napłyneły łzy.
-Dlaczego mu nie powiedziałaś?-zapytała Hana z lekkim strachem przed odpowiedzią Tatiany.
-Bo to nie jest jego dziecko!-wykrzyczała.
Hana przęłknęła ślinę. Chciała znać odpowiedzi na pytania, które pojawiły się w jej głowie. Stwierdziła jednak, że teraz nie ma sensu pytać.
-Jak to nie jego? To czyje ono jest?-odważyła się jednak zapytać.
-Po tym jak Maurycy wyjechał do Angli jedna z sąsiadek urządziła imprezę wraz z mężem z okazji jego 40 urodzin. Na imprezie było sporo ludzi. Było też kilki młodych ludzi, którzy wydawali się mi trochę podejrzani. Zauważyłam, że jeden z nich bacznie mi się przyglądał. Przystanął w pobliżu i jak się na chwilę odwróciłam chyba musiał mi coś wsypać do drinka. Po pewnym czasie zaczęła mnie boleć głowa. Nie wiedziałam co się działo później. Wiem tylko, że rano obudziłam się w swoim domu w łóżku z obcym facetem i potem zaszłam w ciążę.
-Nie przyszło ci do głowy żeby się zabezpieczyć?-Hana była zaskoczona tą historią.
-Skąd mogłam wiedzieć, że dojdzie do czegoś takiego?-zapytała rozgoryczona.
-Życie jest pełne nieprzewidywalnych zdarzeń. Wszędzie może czychać na nas jakieś niebezpieczeństwo. Co masz zamiar zrobić?
-Chcę urodzić to dziecko i...-zaczęła niepewnie.
-I co dalej?
-Mam zamiar zostawić je tutaj w szpitalu.
-Czyś ty oszalała?-Hana niemal podniosła głos.
-Posłuchaj mnie. Proszę.-kontynuowała-Chcę aby ktoś je zaadoptował. Aby miało prawdziwą rodzinę. Ja nie mogę się nim zajmować. Co bym powiedziała mężowi?
-Prawdę.
-Kłamstwo i pozostawienie dziecka jest lepsze.-była zdesperowana.
-Ty chyba nie wiesz co mówisz.-pokręciła głową-Chcesz żyć z nieczystym sumieniem i świadomością, że twoje dziecko wychowuje ktoś obcy?
Tatiana nie odpowiedziała jej. Dwa dni później dostała skurczy i przyjechała do szpitala. Urodziła zdrową i śliczną córeczkę. Dopiero wtedy, gdy tak patrzała na swoje nowo narodzone dziecko dotarło do niej ile ta maleńka istota dla niej znaczy i wiedziała już, że nie mogłaby jej porzucić. Ale czas postanowił spłatać jej figla i już na zawsze oddalić ją od córki. Hana odwiedziła Tatianę zaraz po porodzie.
-Nadal zamierzasz ją porzucić?-zapytała niepewnie Hana.
-Jak tylko ją ujrzałam, natychmiast ją pokochałam. Nie zostawię jej. Nigdy.
-Cieszę się, że jednak zmieniłaś zdanie.
-Ale musisz mi coś obiecać.
-Co takiego mam ci obiecać?
-Nigdy nie powiesz Maurycemu o małej, o tym wszystkim co ci powiedziałam i naszej rozmowie.
-Sama mu to powiesz.
Hana jeszcze wtedy nie wiedziała, że jej słowa się nie spełnią. Następnego dnia Tatiana chciała jechać do Hajfy po dokumenty i rzeczy dla małej. Hana chciała ją wyręczyć albo przynajmniej jechać z nią ale ona uparła się, że chce jechać sama. Tatiana zabrała ze sobą synka, a jej mała córeczka została w szpitalu. Niestety po drodze doszło do potwornej tragedi. Jechała z dużą prędkością. Nagle zasłabła, zjechała na pobocze i jechała tak nieprzytomna z zawrotną szybkością. Ostatecznie jadąc z góry wjechała w betonowy mur. Matka z synem zgineli na miejscu. O tragedii Hana dowiedziała się późnym wieczorem. Teraz trzeba było znaleźć małej sierotce nowy dom i rodzinę.

************************************************************************************

Hana nagle ocknęła się ze wspomień. Rozejrzała się gdzie jest. Dotąd wszystkie inne sprawy zaćmiły to wydarzenie ale wraz z pojawieniem się Maurycego wszystko wróciło. Pamiętała wszystko. Nigdy nie udało się jej z nim skontaktować. Nie była nawet na pogrzebie tatiany i nie wiedziała też, że Tatiana z Maurycym mieli syna, który także wtedy z nią jechał i zginął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz