-Jednak wróciłam.-powiedziała Hana z uśmiechem na twarzy.
-Już myślałem, że naprawdę nie masz zamiaru wracać.-powiedział Przemek.
-Zmieniłam zdanie.-odpowiedziała wchodząc do pokoju.
-Kiedy przyleciałaś?
-Wczoraj. Wykupiłam mieszkanie na osiedlu w bloku. Już się wprowadziłam i tam zostawiłam rzeczy.-wyjaśniła krótko siadając.
-Jak rozmawialiśmy przez telefon to wyraźnie zaznaczyłaś, że nie przylecisz już do Polski. Co skłoniło cię do powrotu?
-Ten
wyjazd pozwolił mi dojść do pewnego wniosku. Czasami nie warto przed
czymś uciekać. Lepiej zostać i stawić czoła dalszemu życiu, ponieważ
nawet jeśli jest się daleko od miejsca w którym spotkało nas coś złego
to wspomienia o tym i tak pozostaną. Nie da się ich wymazać. Warto
zostać chociażby dla tych dobrych wspomień, przyjaciół i
rodziny.-uśmiechnęła się.
-Zawsze tak bezpośrednio i długo wyrażasz swoje myśli?-zapytał po wysłuchaniu jej.
-Taka już jestem.-odpowiedziała bez wahania.
Tymczasem w szpitalu w pokoju lekarskim Gawryło przeglądał plan dyżurów na następny tydzień. Po chwili do pokoju weszła Wiki.
-Jest już grafik dyżurów na następny tydzień?-zapytała go widząc, że trzyma coś w ręku.
-Tak, jest. Właśnie patrzę z kim i kiedy mam dyżur.
Wiktoria podeszła do niego i również spojrzała na grafik.
-Talman?-Wiki spojrzała na nowe, nieznane nazwisko.
-Nowy
chirurg.-wyjaśnił Piotr-Słyszałem, że będzie tu pracować. Podobno jest
doświadczonym i świetnym chirurgiem. Ciekaw jestem kogo będzie mieć pod
swoimi skrzydłami.
-Skąd ty to wiesz?
-Od Sambora.
-Jeśli jest naprawdę świetnym chirurgiem to chciałabym zawsze tylko mu asystować.
-To mi już nie chcesz asystować?-zapytał z wyrzutem.
-Żartowałam. Oczywiście, że chcę.-powiedziala śmiejąc się i szybko wyszła.
Jak
Wiktoria z Agatą wróciły do hotelu z pracy Przemek powiedział im o
powrocie Hany. Natomiast Wiki oznajmiła, że w szpitalu będzie pracować
nowy chirurg.
Wieczorem Hana siedziała sama w swoim mieszkaniu i
przeglądała zdjęcia, które przesłała jej Maria. W pewnej chwili
zadzwonił telefon. Spojrzała na wyświetlacz. To dzwoniła Maria.
-Szalon siostra. co u ciebie słychać?-zapytała Hana po odebraniu.
-Szalon. U mnie jak zawsze. Jesteś w Polsce?-zapytała bez namysłu.
-Skąd ten pomysł?-po zapytaniu usłyszała w słuchawce głośny i wesoły śmiech siostry.
-Byłam dzisiaj w hotelu Hilton. Pytałam o ciebie i powiedziano mi, że już tam nie przebywasz.
-W takim razie nie mam już co przed tobą ukrywać. Tak, jestem w Polsce. Od wczoraj.
-Wiedziałam, że jednak wrócisz do Polski. Czułam to.
-Jesteś nieprzewidywalna.
-Nic się przede mną nie ukryje.
-Oj. Tego akurat nie byłabym taka pewna. Lajla tow. Słodkich snów.
-Lajla tow.
Maria
rozłączyła się. Położyła się na łóżku i wbiła wzrok w sufit. Cieszyła
się z tego, że Hana jednak wróciła do Polski. Chociaż z drugiej strony
będą daleko od siebie. Ale przecież Hana miała 20 lat jak urodziła się
Maria. Zawsze tak było, że rzadko się widywały. Wtedy to nie miało dla
niej zbyt wielkiego znaczenia, aż do teraz. Chciała jeszcze raz polecieć
do Polski i miała nadzieję, że uda jej się spotkać z Blanką. W penym
momencie usłyszała tatę, który wrócił do domu więc szybko zbiegła na
dół.
W poniedziałek Hana wróciła do pracy. Kiedy zaparkowała
samochód przed szpitalem i wysiadła z niego zobaczyła również idących do
pracy: Przemka, Wiktorię oraz Agatę. Podeszła do nich.
-Miło cię znowu widzieć.-odezwała się do niej Wiki.
-Wracasz dziś do pracy?-zapytał Przemek.
-Tak. Trochę się stęskniłam za chodzeniem po szpitalu w lekarskim kitlu.-odpowiedziała Hana wchodząc razem z nimi do szpitala.
Kiedy
w pierwszy dzień w pracy Maurycy wszedł do pokoju lekarskiego spotkał w
pokoju kilkoro chirurgów:Piotra, Przemka, Wiki, Nine, Borysa i Sambora.
Czyli ściśle mówiąc wszystkich. Przedstawił się i przywitał ze
wszystkimi. Następnie poszedł przebrać w strój lekarski. Wszyscy wyszli.
Został tylko Piotr. Lecz po chwili zadzwonił telefon. Odebrał i też
wyszedł.
Hana w pierwszy dzień po urlopie nie miała żadnych
planowanych porodów ani zabiegów więc przez niemal cały czas nie
wychodziła z gabinetu i przyjmowała pacjentki. Po zakończonym
przyjmowaniu wreszcie mogła udać się do domu ale postanowiła jeszcze iść
do bufetu żeby coś zjeść. Akurat skończyła jeść gdy do bufetu wszedł
Piotr.
-Mogę się przysiąść?-zapytał podchodząc.
-Jasne.-odpowiedziała.
-Długo cię nie widziałem. Dobrze, że już wróciłaś do pracy.
-Stęskniłeś się za mną ogólnie czy za tym, że nie widziałeś mnie w stroju lekarskim.-zapytała patrząc na niego z ukosa.
-Jedno i drugie.-odpowiedział opierając ręce o stolik.
-Chętnie porozmawiałabym z tobą dłużej ale skończyłam już dyżur, a przyszłam tutaj tylko coś zjeść.
-Myślałem, że uda mi się zaprosić cię na kawę, a tu nic z tego.-powiedział zawiedziony.
-Może spróbuj jutro.-wstała uśmiechając się.
Odstawiła talerz oraz filiżankę na ladę i poszła.
W
pierwszym dniu w pracy Maurycy zdążył się już zapoznać ze wszystkimi
chirurgami. Nie miał wiele pracy. Po skończonej pracy wrócił do siebie.
Mieszkanie w którym mieszkał było niewielkie ale takie mu wystarczyło. W
końcu i tak mieszkał sam. Mieszkanie składało się jedynie z salonu,
sypialni, łazienki i kuchni oraz małego pokoju do pracy, który zawsze
zakluczał. Usiadł w pokoiku przy biurku i spojrzał na stojące na nim w
ramce zdjęcie. Na zdjęciu znajdowała się kobieta i mały 3,5 letni
chłopczyk. Długo i ze smutkiem patrzył na zdjęcie.
-Przepraszam, że
wyjechałem i was zostawiłem, że mnie wtedy nie było. Jak bym był to
może, by do tego nie doszło. Zawsze kochałem ciebie i syna. Teraz
żałuję. Dałbym wszystko abyście żyli.-powiedział wpatrując się w
uśmiechnięte na zdjęciu twarze.
Następnego dnia w czasie dyżuru Hana idąc korytarzem spotkała Piotra.
-Masz chwilę wolnego?-zapytał.
-Tak mam chwilę wolnego. 15 minut.-odpowiedziała dość specyficznie.
-Mam nadzieję, że nie piłaś jeszcze dzisiaj kawy.
-Nie, nie piłam.
-To dasz się zaprosić? Teraz.
-Oczywiście ale zostało już chyba tylko 10 minut.-uśmiechnęła się i poszli do bufetu.
Maurycy
miał dzisiaj wykonać pierwszy raz w Leśnej Górze operację. Przemek
wszedł do pokoju lekarskiego gdzie był akurat doktor Talman.
-Dzień dobry panie doktorze. Podobno mam dzisiaj asystować panu przy operacji.-powiedział Przemek.
-Tak.
Mam nadzieję, że jesteś dobrym asystą, bo nie lubię błaznów przy stole
operacyjnym.-powiedział udając swoją stanowczość i powagę.
-Postaram się pana nie zawieść.-odpowiedział Zapała.
-Z kolegami z pracy wolę być na ty.-lekko się uśmiechnął-Maurycy.
-Przemek.-odrzekł podając mu rękę.
Kilka
godzin później po zakończonej operacji Maurycy skierował się do pokoju
lekarskiego. Hana po zakończonym dyżurze postanowiła jechać do domu.
Idąc korytarzem ku wyjściu szpitala pani ginekolog omal nie wpadła na
nowego chirurga, doktora Talmana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz